Barbara
Borszewska
Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk
Poznań, 19 listopada 2007 r.
Szanowny Panie, uprzejmie dziękujemy
za bardzo interesującą publikację o dziejach Sławska w jego 860-letniej
historii, wybitnych ludziach, mieszkańcach pałacu i jego architekturze.
Książka jest pięknie wydana, bogato ilustrowana, opatrzona bibliografią
i słowniczkiem terminów architektonicznych. Znajdzie na pewno wielu odbiorców
wśród czytelników Biblioteki Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
Jesteśmy zobowiązani za pamięć
i życzliwość okazaną naszej Bibliotece.
Z poważaniem
Barbara Borszewska
Janina
Znamirowska
Kraków, 23 września 2006 r.
..."Dominium Sławsk" przeczytałam
z ogromną przyjemnością "jednym tchem". ... Świetne są Twoje
rozważania na temat roli Warty "życiodajnej i kulturotwórczej".
Jednak dla mnie niezwykle ciekawe były rozdziały zbliżające nie tylko
wielką i małą historię Sławska i jego okolic, ale właśnie te poświęcone
pojedynczym postaciom, o których nic, albo prawie nic nie widziałam, a
o których zechciałeś mi opowiedzieć, dziękuję. ...
Janina
Znamirowska
hr.
Anna Krzyżanowska z Kwileckich
Warszawa, 8 września 2006 r.
Szanowny Panie, z wielkim zainteresowaniem przeczytałam
książkę o Sławsku. Dowiedziałam się wiele ciekawych, a dotąd mi nie znanych
rzeczy. Książka o Sławsku to nie tylko sprawa jego historii i jego mieszkańców
/właścicieli/, ale również masa wiadomości z historii Polski.
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam
o Konfederacji Barskiej, wszystko to dla mnie NOWOŚĆ bo mi przekazali
to inaczej - czyli historię można zakłamać na wiele lat. Uczono mnie (matura
56 r.), że Konfederacja Barska to coś strasznego, okropnego dla Polski,
a tu przeczytałam, że mój 4 razy pra był konfederatem. Postaram się zgłębić
historię o konfederacji, ale nie wiem czy mi się to uda bo w bibliotece
na Osiedlu nie wiedzą nawet kto to był Zofia Kossak-Szczucka, a przecież
pisała tak pięknie o historii świata i Polski, ale czy też prawdziwie???
Rozumiem teraz mojego znajomego, który mówił, że historia jest tak zakłamana,
że trudno dojść do jej prawdy, nie czyta więc nic historycznego. Dziwiło
mnie to, ale zaczynam Go rozumieć.
Nie wiedziałam, a dzięki Panu dowiedziałam
się, że Rychwał, przedsionek mojego Grodźca jest tak stary, że Królików
był już w tamtych czasach znany. Tyle nowych rzeczy się dowiedziałam,
jak również to jak Pan wygląda, ale to historia współczesna nie dawna.
Jeszcze raz bardzo serdecznie Panu
dziękuję za przesłanie mi książki o Sławsku z serdeczną dedykacją i listem.
Anna
Krzyżanowska
....Zygmunt
Kowalczykiewicz (starszy) przedstawia recenzję ciekawej książki "Dominium
Sławsk" pióra Jacka Wojciechowskiego (wydana doskonale edytorsko
oraz ikonograficznie - widać rękę architekta w każdym calu)....
Stanisław
Sroczyński
" Koniniana" - miesięcznik nr 9(42)
Towarzystwa Przyjaciół Konina
wrzesień 2006 r.
Zygmunt
Kowalczykiewicz
" Koniecznie należy ją przeczytać"
Mowa o książce "Dominium Sławsk" autorstwa Jacka Wojciechowskiego,
czyli opisanie wsi leżącej na drodze wiodącej do Zagórowa.
...
Z książki Jacka Wojciechowskiego dowiemy
się, jakie rodziny miały wieś w swoim posiadaniu. Co więcej, autor sięgnął
do heraldyki przybliżając nam opisy herbów, którymi pieczętowały się rody
znane w dziejach Polski, a zarazem mające związki z Ziemią Konińską. Cenne
to informacje, kształtujące naszą dumę i przywiązanie do ojcowizny. Takich
i jeszcze wiele innych wiadomości jest w książce multum. Autor, z wykształcenia
architekt, zakochany w pięknie sławskiego pałacu, opisuje jego detale
i ułatwia nam poznawanie szczegółów terminów architektonicznych użytych
w tekście.
Bogato ilustrowane dzieło wstępem
opatrzył, dociekliwy w badaniach przeszłości, oszczędny w słowach, historyk
Jerzy Łojko. Jest to swoista gwarancja udzielona pisarzowi za obszerne
archiwalia zgromadzone dla napisania "Dominium Sławsk". Czytając
książkę napisaną językiem plastycznym, przyjaznym w czytaniu, wyczuwa
się jednakże, że autorowi żal było odrzucić niektóre epizody z dziejów
naszej ojczyzny mające minimalny związek z przeszłością Sławska.
Spostrzeżenie to nie umniejsza wartości
książki, koniecznie należy ją przeczytać.
Zygmunt
Kowalczykiewicz
Andrzej
Wysocki
Konin,
30 sierpnia 2006r.
Gratuluję wspaniałego wydawnictwa.....tak mi bliskiego.
Jerzy
Łojko
...wsłuchuję się w przeszłość, łowiąc szept ludzi...
Jeżdżąc z Konina do Zagórowa mój wzrok często przyciągał
widok pałacu w Sławsku. Jednak ów piękny zabytek architektury rezydencjonalnej
pozostawał na uboczu moich zainteresowań, a raczej zwykłej ludzkiej ciekawości.
Kiedyś wreszcie nadarzyła się okazja, aby nieco przyjrzeć się jego wnętrzom.
Wówczas był już opuszczonym miejscem stopniowo popadającym w ruinę. W
czasie jednej z wędrówek spostrzegłem, że wreszcie Ktoś się zainteresował
pałacem w Sławsku i pragnie tchnąć w niego nowe życie. Z czasem poznałem
Jacka Wojciechowskiego i jego małżonkę Aleksandrę, którzy przyczyniają
się by z historycznego pejzażu Wielkopolski nie wymazano tego miejsca
i związanej z nim przeszłości. Powrót do przeszłości to nie tylko odtworzenie
wspaniałej architektonicznej bryły pałacu na codzień przeglądającej się
w nurtach Warty. To przede wszystkim przypisanie mu całej - możliwej do
opisania - przeszłości miejsca i ludzi z nim związanych. Tak też Państwo
Wojciechowscy pojęli swoją misję.
Któregoś dnia natrafiłem w wirtualnym świecie na interesującą stronę poświeconą
dziejom Sławska. Długo nie musiałem czekać... Pewnego już wiosennego dnia
2006 r. otrzymałem książkę o Sławsku. Pożerałem ją wzrokiem w ciągu kilku
godzin. Odkrywałem Sławsk, z jego bogatą przeszłością XIX i XX stulecia.
Zdziwiłem się skąd to moje zainteresowanie epoką, która jest mi obca.
Po pewnym czasie zrozumiałem, że przestałem czytać książki, które biorąc
do ręki analizuję w kontekście znanych mi źródeł. Była to pierwsza od
wielu miesięcy praca, którą rzeczywiście czytałem... Wyzbyłem się tej
recenzenckiej maniery, nawyku przypisanego do analitycznego warsztatu
pracy historyka średniowiecza - nieufności do słowa pisanego.
Wszedłem więc w tę książkę, tak jak w muzeum Małej Ojczyzny, gdzie jak
w arsenale zebrano zbroje i broń świadczącą zarówno o wielkich zwycięstwach,
jak i nie pomniejszych klęskach. Z tych strzępów przeszłości w mej wyobraźni
tworzył się obraz czasów minionych. J. Wojciechowski, jak dobry malarz
kreśli panoramę Wielkiego i Małego Sławska w całym czasoprzestrzennym
wymiarze; od zarania aż po współczesność. Muszę przyznać, że jest to opowieść
fascynująca, zwłaszcza, że przewodnik za którym w ślad podążam po tych
muzealnych salach opowiada ciekawie. Chociaż nie zawsze ufam tej narracji,
jednak dostrzegam intencje... To książka, która zachęca do miłowania przeszłości
miejsca, nad którym kołuje Genius Loci. W mojej świadomości ukazuje się
przeszłość nie tylko wsi, ale okolicy, kraju, Starego Kontynentu, tak
jakby były to nierozerwalne fragmenty minionych zaprzeszłych dni, tygodni,
lat, stuleci... W tej mozolnej rekonstrukcji najważniejsze elementy akcentują
istotę tej pracy. Mała Ojczyzna to Mój Dom - Mój Zamek i nie wzniosę go
nigdzie, ale tylko w swojej Ojczyźnie. Wielkość tego domu i wewnętrzne
ciepło emanują zeń poza mury - poprzez tożsamość historyczną z tym i tylko
tym miejscem na całym świecie jedynym, budują ludzki autorytet i prosty
- dychotomiczny - porządek moralny. I tak się - poprzez codzienną żmudną
pracę - wielowiekowe wątki wplatają w przeszłość Starego Kontynentu. Właśnie
Jacek Wojciechowski spisał blaknący fragment dziejów tego niewielkiego
skrawka Europy - Sławska nad Wartą.
Lektura tej książki dla PT. Czytelnika będzie bez wątpienia tym, czym
była dla mnie: zauroczeniem miejscem, gdzie przeszłość czytam z krajobrazu,
gdzie w nią się wsłuchuję łowiąc szept ludzi... Polecam ją gorąco uwadze.
Jerzy
Łojko, maj 2006
|
|